Aneta Teichman
Karol
Szymanowski o wychowawczej roli kultury muzycznej
Kiedy Janusz Miketta zgłosił kandydaturę Karola Szymanowskiego na
stanowisko dyrektora warszawskiej uczelni muzycznej, miał zapewne
nadzieję, że wprowadzi on rewolucyjne zmiany w strukturze i funkcjonowaniu
konserwatorium. Karolowi Szymanowskiemu złożono podobną propozycję już
wcześniej. W 1926 roku zaproponowano mu objęcie stanowiska dyrektora
konserwatorium w Kairze. Po krótkim wahaniu kompozytor definitywnie
odmówił. Warszawskie konserwatorium było z pewnością bliższe
Szymanowskiemu, przystał więc na propozycję, jaką otrzymał z początkiem
1927 roku, jednak nie bez wątpliwości. Był już wtedy bardzo sławny,
skomponował m.in. I i II symfonię, I Koncert skrzypcowy, trzy
Sonaty fortepianowe, Metopy, Maski, Pieśni
księżniczki z baśni, Pieśni muezina szalonego oraz Stabat
Mater, operę Król Roger i balet-pantomimę Harnasie.
Prawykonań jego utworów dokonywali artyści o międzynarodowej sławie,
m.in. Artur Rubinstein, Grzegorz Fitelberg, Harry Neuhaus, Ewa
Bandrowska-Turska, Robert Casadesus. Szymanowski wahał się jednak, czy
przyjąć stanowisko dyrektora warszawskiego konserwatorium, ponieważ bał
się, że będzie wymagało to od niego wielkiego zaangażowania, przez co
jego praca kompozytorska znalazłaby się na dalszym planie. Pomimo
pewnych rozterek zdecydował się jednak podjąć to wyzwanie. Dekret
nominacyjny otrzymał w lutym 1927 roku, a stanowisko swoje objął w
marcu. Szymanowski miał nadzieję, że uda mu się unowocześnić polską
kulturę muzyczną. Jego zdaniem muzyka polska sytuowała się wówczas na
marginesie głównego nurtu europejskich zmian.
Decyzje Karola Szymanowskiego jako dyrektora konserwatorium wywołały
wiele ostrych konfliktów. Jego metody nie zyskały powszechnej
akceptacji. Liczne ataki prasowe, a także pomówienia o protekcjonizm
głęboko dotykały kompozytora, a w efekcie nadwątliły jego zdrowie. W
1932 roku złożył dymisję ze stanowiska profesora Państwowego
Konserwatorium Muzycznej. Dymisję przyjęto.
Trzeba podkreślić, że Karol Szymanowski potrafił zarażać innych własnymi
pasjami. W czasie, gdy był dyrektorem konserwatorium, odnotowano wzrost
entuzjazmu wśród uczniów dla wyznawanych przez kompozytora ideałów.
W tym samym okresie
Szymanowski wydał rozprawę Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie.
Reprezentował w niej jednoznaczny pogląd, że muzyka ma wielką moc
wpływania na człowieka: „Muzyka o wielkiej wartości, przez osobliwy swój
patos, wpływa niewątpliwie na wysubtelnienie i zwiększenie wrażliwości
ludzkiej, czyniąc ją zdolną do głębszego uświadomienia sobie etycznej
istoty życia”[1].
Wypowiadając się na temat roli muzyki w społeczeństwie, Karol
Szymanowski miał na myśli wyłącznie sztukę odznaczającą się najwyższymi
walorami artystycznymi. Sprzeciwiał się propagowaniu muzyki banalnej,
pozbawionej jakichkolwiek wartości ze względu na jej destrukcyjny wpływ
na odbiorcę, czego objawem było – jego zdaniem – m.in. stępienie
wrażliwości duchowej.
Za chybiony uważał
pomysł obniżania poziomu sztuki po to tylko, aby „trafić” do
niewyrobionego słuchacza. Wierzył, że każdy człowiek jest zdolny do
odbioru i zrozumienia wybitnego i wyrafinowanego dzieła muzycznego. „W
istocie nie ulega zapewne wątpliwości, iż muzyka w zalążku swym, to
znaczy w najprymitywniejszej formie zawołania, okrzyku, odpowiadającego
danemu stanowi uczuciowemu, zdaje się być najpierwotniejszym źródłem
wyrazu, tj. wyjawienia treści owego stanu uczuciowego [...] W takiem
ujęciu całej sprawy, staje się jasnem, iż w zasadzie każdy poszczególny
człowiek jest właściwie urodzonym muzykiem”[2].
Kiedy pisał: „Muzyka
[...] to istotny pokarm duchowy, zawierający największą bodaj ilość
odżywczych witamin i najłatwiej przytem przenikających w najgłębsze
warstwy ludności”[3],
miał zapewne na myśli twórczość będącą odpowiedzią na to, co jest
aktualne i co wyraża rzeczywiste myśli i uczucia człowieka.
Geniusz Karola Szymanowskiego opisywany jest w licznych monografiach
jemu poświęconych, a jego dzieła wykonywane są na estradach całego
świata. Dorobek artysty jest ceniony. Jednak niekiedy o jego sławie mówi
się, że była „gorzka”.
W wypowiedziach
Szymanowskiego silnie pobrzmiewa jego przekonanie, że jest spadkobiercą
wielkiej tradycji europejskiej. Choć w swoich kompozycjach wybiegał
daleko w przyszłość i unikał wszelkiej zaściankowości, to jednak
ogromnym szacunkiem darzył też dokonania minionych pokoleń artystów.
Przekonywał, że w procesie edukacji muzycznej nie można lekceważyć
tradycji. W jednym z listów do Zdzisława Jachimeckiego pisał: „Kiedy
ludzie zrozumieją nareszcie, że samorodnej sztuki nie ma, że artysta
każdy jest arystokratą, który musi mieć za sobą tychże 12 pokoleń
złożonych z Bachów i Beethovenów – jeśli jest muzykiem, Sofoklesów i Szekspirów – jeśli jest poetą dramatycznym; – a jeśli jako typowy tschandala, niewolnik, brudas, wyprze się przodków lub ich nie ma, to
pomimo największego nawet talentu będzie w najlepszym razie głupim
partołą...”[4].
Poglądy Karola Szymanowskiego nie straciły nic ze swojej aktualności.
Dlatego warto czerpać z bogactwa myśli genialnego kompozytora, patrona
Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie, i szukać w nim tego, co
najbardziej przydatne dla współczesnego szkolnictwa muzycznego. Dla
przyszłych pokoleń muzyków równie istotny jak dla Szymanowskiego
powinien być szacunek dla przeszłości i przekonanie o konieczności
nieustannego pogłębiania wiedzy oraz pragnienie, by się rozwijać z myślą
o przyszłości.
|